Coraz więcej mówi się o obecności mikoplastiku nie tylko w morzach i oceanach, ale także w żywności i kosmetykach. Jak bardzo może szkodzić on naszemu zdrowiu?
Plastik wynaleziony został na początku XX w. Wtedy nikt nie podejrzewał, jak destrukcyjny wpływ będzie on miał na środowisko. Wykorzystywany był do produkcji absolutnie wszystkiego – naczyń, zabawek, sprzętów AGD i opakowań. Był tańszy i lżejszy niż szkło i trwalszy niż papier. Siłą rzeczy zaczął wieść prym na rynku.
Wtedy nie zbadano jego wpływu na środowisko naturalne. Plastik rozkłada się około 100 lat, ponadto większość produktów wykonanych z tego tworzywa ląduje finalnie w oceanach. Ilość mikroplastiku obecna w wodach oraz w brzuchach ryb w końcu dociera do człowieka.
Z niedawno opublikowanego raportu Greenpeace „O makijażu – plastik w kosmetykach” wywnioskować można, że aż 76% kosmetyków, które znajdziemy w drogeriach zawiera mikropastik. Nie znalazł się on tam przypadkowo. Producenci wykorzystują sztuczne preparaty, które zawierają mikroplastik. Często są to kosmetyki kolorowe stosowane do oczu i ust, ale nie tylko. Możemy znaleźć je także w balsamach do ciała. Można zatem łatwo połączyć kropki i zorientować się, że szkodliwy mikroplastik dostaje się do naszego organizmu, a przy zmywaniu makijażu ponownie do wody.
W miarę możliwości warto wybierać kosmetyki, które składają się z naturalnych składników i pakowane są w biodegradowalne lub szklane opakowania.